moja walka z rakiem

Każdy szuka szczęścia, a choroba tak często atakuje znienacka. Nowotwory są prawdziwą plagą naszych czasów i trudno znaleźć osobę, która nie miała z nimi do czynienia. Z własnego doświadczenia, albo wśród rodziny czy znajomych. Najmłodsi i ich walka z rakiem. Szczególnie poruszające są historie najmłodszych, którzy tak obejmujących walkę z rakiem w Polsce w kompleksowym i wielosektorowym ujęciu. Jest ono oparte na doświadczeniach innych państw europejskich w tej dziedzinie oraz międzynarodowych zaleceniach dotyczących tworzenia podobnych dokumentów, z uwzględnieniem polskich uwarunkowań ekonomicznych, społecznych i kulturowych. Walka z rakiem - Q1 2021. MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET. Cała kampania na www.byczdrowym.info. Walka z rakiem. NIE PRZEGAP: Sprawdź Nowoczesne rozwiązania dla Walka z rakiem jest cywilizacyjnym wyzwaniem number 1! Czy ktoś z decydentów to dostrzeże? Rak. Taką diagnozę w Polsce każdego roku słyszy 163 tysiące osób. Szacuje się, że do końca 2025 roku zachorowalność wzrośnie o 25%, a nowotwory staną się główną przyczyną zgonów. Walka z lękiem przed wznową była trudna , długa i mozolna ale w końcu jak ten lęk pokonałam to uwierzyłam, że jestem wolna od raka płuc . Tak naprawdę moja walka z rakiem to była walka z samym sobą , a konkretnie to ze swoimi lękami. nonton film dilan 1990 full movie indoxxi. Nazywam się Patrycja Ruta. W wieku 26 lat zdiagnozowano u mnie zaawansowanego raka piersi. Dziś chcę Ci opowiedzieć swoją historię walki z nowotworem, chcę żebyś usłyszała to ode mnie: Jesteś wyjątkowa, Jesteś silna, Jesteś piękna, Walcz! © Patrycja Ruta Pamiętasz ten moment, kiedy usłyszałaś diagnozę, co wtedy działo się w twojej głowie? Chyba nigdy nie zapomnę tego dnia. W czasie kąpieli wyczułam w piesi guzka, był twardy, nie przemieszczał się. Około osiem miesięcy wcześniej urodziłam dziecko, byłam badana i nic nie wskazywało na to co sama wykryłam. Zgłosiłam się na USG – radiolog po wykonaniu badań, nic nie mówiąc skierowała mnie na konsultacje do onkologa, twierdząc, że należy szybko wyciąć zmianę. Bardzo się stresowałam, ale jeszcze wtedy nie podejrzewałam najgorszego. Tłumaczyłam sobie, że w końcu nie uświadomiła mi o co dokładnie chodzi, że jest tyle zmian, tyle rodzajów choroby, że nie wszystko musi być rakiem piersi. Szybkie działanie Na co dzień pracuję w przychodni, zgłosiłam się więc do swojej przełożonej, która skontaktowała mnie z onkologiem specjalizującym się w leczeniu nowotworów piersi. Po tej wizycie czułam już, że mogę spodziewać się najgorszego. Najpierw bez dodatkowych badań uprzedził a raczej zapytał, czy jestem gotowa na leczenie. Potem otrzymałam skierowanie do szpitala onkologicznego na pl. Hirszfelda we Wrocławiu. Tam po wykonaniu badań, okazało się, że mam raka piersi z przerzutami. Potwierdziło się przypuszczenie mojego pana doktora. Niby wiedziałam, że jest źle, ale ciągle myślałam, że to jednak zmiana do wycięcia, tymczasem świat zawalił mi się na głowę, przepłakałam kilka dni. Czy choroba wcześniej dawała jakieś objawy, opowiedz proszę przez jaką ścieżkę diagnostyczną przeszłaś? Nie miałam objawów, nic mnie nie bolało, nie odczuwałam żadnego dyskomfortu, czułam się normalnie. Mało tego, wszyscy mi powtarzali, że jako młoda mama mam za dużo energii, że raczej powinnam płakać do poduszki (uśmiech). Rola samobadania Zaraz po tym jak wyczułam guza w samobadaniu, wykonano mi USG. Później wszystko potoczyło się szybko w kolejności: wizyta u onkologa z wynikiem USG, badanie palpacyjne, wywiad, skierowanie do szpitala, tam kolejne USG, mammografia, biopsja gruboigłowa, RTG, badania krwi, a na końcu zanim podano mi chemię – badanie PET. Na charakter raka piersi ma wpływ wiele czynników, takich jak wiek, kwestie genetyczne oraz hormonalne. Zależy też od umiejscowienia, stadium i agresywności. Jaki zdiagnozowano u ciebie rodzaj i czy szybko podjęto leczenie? Przyczyny powstawania raka piersi są nadal nieznane. Ale rzeczywiście bierze się pod uwagę pewne czynniki. W młodym wieku ważne jest obciążenie genetyczne, a później ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem, szczególnie po 50 W moim przypadku wyeliminowano czynnik genetyczny. Badania piersi miałam wykonywane raz w roku i nic nie wskazywało na to, że zachoruję w wieku 27 lat. Urodziłam dziecko, organizm powinien być zdolny do regeneracji, jednak w moim przypadku wahania hormonalne, duże stężenie hormonów w ciąży, spowodowały uruchomienie zegara. Rak piersi był agresywny, szybko rósł, przerzucił się na węzły chłonne. Rak hormonozależny HER2-ujemny Sklasyfikowano go jako rak hormonozależny HER2-ujemny. Według skali nowotworowej był średniozaawansowany, co stało się dla mnie pewnym pocieszeniem. Ważne stały się najbliższe 2-3 lata i walka, by nie doszło do dalekich przerzutów na wątrobę, płuca. Jak wyglądało zderzenie z odziałem onkologicznym, całym procesem leczenia? Szybko, wszystko trwało bardzo szybko. Mówię tak patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, jednak w tamtym momencie wydawało mi się, że wszystko się wlecze, że czas stanął w miejscu. Całe leczenie zajęło mi niespełna 12 miesięcy. Najpierw chemioterapia, potem leczenie chirurgiczne, radiografia. Jakie zastosowano na początku leczenie? Zaczęto od chemioterapii: 4 wlewy chemii czerwonej, 12 wlewów chemii białej. Miały zadziałać na guz poprzez jego zmniejszenie, aby oszczędzić pierś i węzły. Udało się, ale lekarze zasugerowali decyzję o mastektomii i wycięciu węzłów. Do czego byłam właściwie przygotowywana od samego początku. Po chemioterapii miałam jeszcze dwie operacje, później radioterapię przez 1,5 miesiąca – naświetlanie części klatki piersiowej, prawej piersi i węzłów chłonnych. © Patrycja Ruta Masz za sobą 5 miesięcy chemioterapii, 2 operacje, radioterapię – kobieta jest siłą, ale skąd czerpiesz tą super moc? Chyba z miłości do dziecka i do życia. Chciałbym żyć dalej, walczę, nie poddaję się. Mam 28 lat – to na pewno nie jest czas by umierać, ale cieszyć się życiem. Chciałbym pokazać dziecku cały świat, podróżować i czerpać z życia to co najpiękniejsze. Życie po raku Przyznajesz, że „rak Heniek”, bo tak go nazwałaś wiele ci zabrał. Nowotwór zabrał mi bardzo dużo, przede wszystkim nadzieję, że będę zdrowa/wyleczona. Człowiek po raku zawsze ma już z tyłu głowy obawę, że choroba może wrócić w każdej chwili. Lęk przed najgorszym pozostaje chyba na zawsze, a każdy, nawet najmniejszy ból, zaraz kojarzy nam się z przerzutami. Zabrał mi też kobiecość, włosy… wiem, może się wydawać, że to tylko włosy. Jednak nie znam kobiety, która stanęłaby przed lustrem, aby zgolić się na łyso i chodzić tak przez pół roku, czasami nawet dłużej. Jestem też po mastektomii, ale od początku miałam świadomość, że zdrowie jest najważniejsze. Dziś oglądając inne kobiety, widząc piękne ciała, włosy, biust – przede wszystkim równy, bez blizn i niedoskonałości – czyli tego wszystkiego co mam ja, w pewnym momencie łatwo stracić kontrolę i się załamać. To nie są łatwe emocje, nie każdy potrafi być tak silny, by sobie z nimi poradzić. Lęk i obawy Niestety dużo ludzi się ode mnie odwróciło. Nie wiem czy to przez lęk przed tym, że mogę umrzeć, czy dlatego, że nie wiedzieli jak się zachować. Choroba rzeczywiście zweryfikowała, kto jest moim prawdziwym przyjacielem, na kogo mogę liczyć. Osoby, które wydawały się nimi wcześniej odeszły, bez słowa, ale zostali inni. Ci, po których bym się nie spodziewała, których może nie doceniałam wcześniej. Jak dziś wygląda twoje leczenie uzupełniające? Przyjmuje codziennie leki, a zastrzyki co 28 dni. Tak będzie już chyba przez całe życie. Mam wywołaną sztucznie menopauzę, jestem pod stałą kontrolą badań krwi, USG, mammografii. Aktualnie jestem w badaniu klinicznym, które daje mi wiele, bo lek jest nierefundowany w Polsce. Koszt miesięcznej dawki to około 12 tys. złotych. Teraz mam do niego dostęp, ale co będzie za 2 lata tego nie wiem. Wiem za to, że w przeciwnym razie nie będzie mnie na niego stać. Walka o leczenie Tymczasem żyjemy z lękiem i świadomością, że inne kobiety na zachodzie Europy czy w USA są nim normalnie leczone i zabezpieczone. Dlaczego jest tak ważny? Bo poprawia jakość życia, zmniejsza prawdopodobieństwo przerzutów, co za tym idzie przedłuża życie. W zeszłym roku latem protestowałyśmy przed ministerstwem zdrowia o refundację dla wszystkich – bezskutecznie. Twój głos jest głosem wielu pacjentów. Co jest najtrudniejsze w walce z nowotworem? Chyba dostępność do najnowszego sprzętu, badań, ale przede wszystkim bezsilność w walce o możliwość leczenia, dostępnego innym kobietom na świecie. Bardzo rzadko wykonywane jest też badanie PET – diagnoza całego ciała. Tymczasem to dzięki niemu widać dokładnie, gdzie znajdują się komórki nowotworowe. Mi badanie to zostało wykonane, jednak w czasie całego procesu chemioterapii nie poznałam nikogo, kto miałby je zlecone. Prywatny koszt sięga kilku tysięcy złotych. Nie poddawaj się Co przekazałabyś innym kobietom? Nie poddawajcie się! Nieważne czy masz 20, 40 czy 60 lat. Każda z nas ma szansę, trzeba walczyć, myśleć pozytywnie. „Los daje nam tyle ile jesteśmy w stanie udźwignąć”. Może rak wybiera silne osoby, te które są w stanie temu sprostać, nigdy się tego nie dowiemy. Ale niech chęć życia dodaje nam sił do walki o szansę na normalne życie. 25 lipca 2022, 16:37Lekarze przed tym ostrzegali, ale to żadna satysfakcja, że mieli rację. Lockdown rozłożył na łopatki profilaktykę, w tym tę onkologiczną. Teraz mamy tego skutki, czyli gwałtowny wzrost liczby pacjentów. Tych, którzy zwlekali z badaniem, a tym samym opóźniali początek leczenia. Rak szyjki macicy jest jednym z przykładów. Autor: Katarzyna Czupryńska-Chabros / Źródło: Fakty po południu TVN24 Zasady forumPublikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Fakty TVN nie ponoszą odpowiedzialności za treść informacjeRozpoczyna się 16. Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Święto kina w Kazimierzu Dolnym:. Właśnie startuje tam 16. Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi. Co można zobaczyć, na co warto zwrócić uwagę pośród wielu propozycji? czytaj więcej »3-latek wypadł z okna. Jest w ciężkim stanie w szpitalu 3-letni chłopczyk jest w ciężkim stanie. Wypadł z okna z wysokości trzeciego piętra. Doszło do tego w jednym z bloków w Jastrzębiu-Zdroju. Ma wiele obrażeń, jest w szpitalu szpitalu na OIOM-ie. Lekarze mówią, że na szczęście jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Ojciec chłopca i jego partnerka są w rękach policji. W momencie zatrzymania byli pod wpływem alkoholu. czytaj więcej »Koronawirus. Przed niektórymi punktami szczepień znów widać kolejki Gdy letnia fala koronawirusa wzbiera, warto sięgnąć po szczepionkę. To wciąż jedyne zabezpieczenie przez ciężkim przejściem tej choroby. Czwartą dawkę mogą przyjmować seniorzy i ci mocniej narażeni z obniżoną odpornością. Przed niektórymi punktami szczepień znów widać kolejki. czytaj więcej »Ukraina domaga się reakcji świata po ostrzelaniu przez Rosjan obozu dla jeńców w Ołeniwce Zaplanowana zbrodnia, atak mający ukryć tortury i egzekucje popełniane na ukraińskich żołnierzach - tak wojskowi i władze Ukrainy mówią o rosyjskim ostrzale obozu dla jeńców w Ołeniwce. Zginęło tam ponad 50 osób, w tym obrońcy Azowstalu. Ukraińcy oczekują reakcji ONZ i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. O tym, że nie będzie zgody świata na zajmowanie przez najeźdźcę kolejnych terenów w Ukrainie, szefowi rosyjskiej dyplomacji mówił amerykański sekretarz stanu. Obaj politycy rozmawiali telefonicznie po raz pierwszy do wybuchu wojny. czytaj więcej »Morawiecki: drogi Polski i Węgier się rozeszły Budapeszt i Warszawa oddaliły się od siebie, a polsko-węgierski sojusz znalazł się na zakręcie. Premier Morawiecki powiedział, że drogi Polski i Węgier rozeszły się. Niedawno innymi słowami wyraził to samo Viktor Orban. Ten rozbrat nastąpił wokół wojny w Ukrainie. Polska militarnie, politycznie i humanitarnie Kijów wspiera, Budapeszt tego nie robi. Nie chciał nawet, by broń dla Ukraińców była przez Węgry transportowana. Za to z Rosją Putina Orbanowi po drodze. czytaj więcej »Rozpoczęły się obchody 78. rocznicy Powstania Warszawskiego W poniedziałek o 17:00 Warszawa zatrzyma się na chwilę, by oddać hołd powstańcom warszawskim, ale oficjalnie obchody już się rozpoczęły. W Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego prezydent Andrzej Duda dziękował tym, którzy wtedy walczyli. Wręczył im odznaczenia. Prezydent Warszawy powiedział, że bez powstańców nich Polska droga do wolności byłaby dłuższa. Sami powstańcy wspominali swoją walkę i odnosili się do walki Ukrainy. czytaj więcej »Duże zainteresowanie wakacjami kredytowymi Mają przynieść ulgę zwłaszcza tym, których, oprócz drożyzny, przygniotły coraz wyższe raty kredytów. Ale chętnych na kilkumiesięczne wakacje kredytowe od spłaty będzie zdecydowanie więcej, bo nie obowiązuje żadne kryterium dochodowe. Pauza w zobowiązaniu wobec banku może zacząć się już w sierpniu i takich pauz do końca 2023 roku może być łącznie osiem. czytaj więcej »Problemy Shakiry. Gwieździe pop grozi 8 lat więzienia Shakira za kratami? Tego żąda hiszpańska prokuratura, która gwieździe pop zarzuca finansowe przekręty na podatkach. Może jej grozić osiem lat więzienia. Ponadto śledczy chcą, żeby piosenkarka zapłaciła grzywnę w wysokości 23 milionów euro. Shakira twierdzi, że nie zalega z żadnymi podatkami i dlatego odrzuciła ugodę proponowaną przez prokuraturę. Sprawą teraz ma zająć się sąd. czytaj więcej »Co z unijnymi pieniędzmi dla Polski? Spór na linii Warszawa-Bruksela trwa Ponad 20 miliardów euro dotacji i 11 miliardów euro pożyczek - o takich pieniądzach z unijnego funduszu odbudowy dla Polski mówimy. Jednak pieniędzy wciąż nie ma, a spór na linii Warszawa-Bruksela trwa. czytaj więcej »Ministerstwo Zdrowia: apogeum letniej fali zachorowań na COVID-19 dopiero przed nami Nie ma szybkiego wzrostu nowych zakażeń koronawirusem, ale apogeum letniej fali dopiero przed nami. Ministerstwo Zdrowia ostrzega i przypomina - pandemia COVID-19 nadal jest. Ostatniej doby badania potwierdziły ponad 3300 zakażeń, w tym ponad pół tysiąca ponownych. Zmarło dziewięć osób. czytaj więcej »Morawiecki zgodził się z Kaczyńskim. Podwyżek dla polityków nie będzie Krok wstecz w sprawie podwyżek dla polityków. Najpierw ministerialny pomysł krytykowała opozycja, a w końcu głos zabrał prezes PiS. Jarosław Kaczyński wyraził sprzeciw wobec podwyżek dla parlamentarzystów, ministrów i prezydenta. Dodał, że nie sądzi, aby premier miał inne zdanie. Kilka godzin później stało się jasne: premier innego zdania nie ma. Wyższych pensji nie będzie. czytaj więcej »Polskie służby zupełnie ignorowały Andrzeja Izdebskiego. Handlarz żył i rzekomo zmarł w Albanii List gończy za handlarzem bronią wystawiono już po jego śmierci, a akt zgonu polskie służby dostały dziesięć dni po kremacji. To ustalenia "Rzeczpospolitej". Andrzej Izdebski dostał zlecenie od Ministerstwa Zdrowia na dostawę respiratorów. Wziął miliony złotych i nie wywiązał się z kontraktu. Uciekł do Albanii - tam żył i prowadził interesy. Według albańskich służb miał umrzeć na zawał serca. czytaj więcej »Wojna w Ukrainie. Cywile giną od ostrzałów artyleryjskich w Donbasie Kolejny dzień wojny w Ukrainie i kolejne tragiczne doniesienia. W Ołeniwce ostrzelano więzienie, gdzie byli ukraińscy jeńcy wojenni. Rosyjscy żołnierze przeprowadzili ataki w obwodzie donieckim, w których znów ginęli cywile. Amerykański Senat przyjął rezolucję w sprawie uznania Rosji za państwo sponsorujące terroryzm. czytaj więcej »Problem z węglem jest poważny. Sezon grzewczy coraz bliżej Górnicze związki zawodowe alarmują: nie ma szans, żeby węgla starczyło dla wszystkich na zimę. Na długo przed sezonem grzewczym jest problem, aby węgiel dostać. czytaj więcej »Ruszył proces składania wniosków o wakacje kredytowe Ustawowe wakacje kredytowe weszły w życie. Każdy, kto ma kredyt w złotych, może odetchnąć. O przerwę w płaceniu można wnioskować cztery razy w 2022 roku i cztery razy w 2023. Wakacje od raty można mieć już w sierpniu. Wnioski można składać od północy - przez konta internetowe, albo w oddziale banku. czytaj więcej » Zdrowe zakupy - Zalecono mi tomografię komputerową - wspomina Eugeniusz. - W wieku 57 lat usłyszałem druzgocącą diagnozę - rak prostaty. W sierpniu przeszedłem operację prostaty. Niestety, rak zajmował oba płaty gruczołu krokowego, przechodził w obręb tkanek otaczających oraz naciekał gałązki nerwowe. Wiedziałem, że sprawa jest poważna, nawet jeszcze nim powiedziano mi, że w 10 stopniowej skali Gleasona mam 7 pkt. (Skala Gleasona to zalecany przez WHO system klasyfikacji raka gruczołu krokowego, czyli prostaty. Jest silnie skorelowana z rokowaniami dotyczącymi przeżycia. Im więcej punktów, tym szanse są mniejsze. Po operacji Eugeniuszowi zaordynowano radioterapię. - Jednak jakaś wewnętrzna siła podpowiadała mi, że jeśli chcę żyć, powinienem zrobić coś więcej. Poza tym wiedząc, jakie są skutki uboczne radioterapii, podświadomie chciałem oddalić jej termin. Eugeniusz nie raz już stawiał czoła ciężkim sytuacjom, dlatego i tym razem postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczął szukać informacji w internecie, dosłownie pożerał książki o naturalnych metodach walki z rakiem. - Nie poprzestałem na czytaniu - opowiada. - Zrewolucjonizowałem swój sposób odżywiania. Zacząłem pić więcej wody. Ograniczyłem cukier i pszenicę. Ponadto wzbogaciłem dietę w przeciwutleniacze. W tym samym czasie usłyszałem o vidatoxie z Kuby. Wyciąg z jadu skorpiona to brzmi groźnie. Jednak gdy usłyszałem opinie innych osób, będących w podobnej sytuacji do mojej, zdecydowałem się na włączyć go do mojej terapii. Wszystko zaczęło się 200 lat temu na Kubie. Od wczesnych lat XIX w. w celach leczniczych stosowano tam jad tamtejszego skorpiona (Rhopalurus junceus). W 1991 roku doktor John Debin wraz z zespołem przeprowadził badania, które wykazały, że jad skorpiona z gatunku Leirus quinquestriatus ma właściwości przeciwnowo-tworowe i hamuje migrację glejaków. Willmar Schawbe w Farmakopei Homeopatii pisał również o podobnych efektach uzyskanych przy stosowaniu jadu skorpiona z gatunku Euscorpius italicus. Te dane zainspirowały naukowców z Labiofamu. Badaniu poddano myszy cierpiące na raka gruczołowego sutka. Okazało się, że podawanie gryzoniom ekstraktu z jadu skorpiona doustnie lub dootrzewnowo spowodowało znaczny spadek progresji nowotworu w zależności od dawki. U zwierząt z przerzutami do płuc przyjmowanie ekstraktu znacząco ograniczało występowanie i zmniejszało częstotliwość przerzutów do płuc. Przeprowadzone eksperymenty potwierdziły, że jad Rhopalurus junceus toksycznie wypływa na komórki nowotworowe pochodzenia nabłonkowego. Eugeniusz przyjmował Vidatox i co miesiąc regularnie kontrolował poziom PSA. - Ku zdziwieniu wszystkich cały czas utrzymywał się on poniżej 0,002 - wspomina. - To sprawiło, że wstrzymano decyzję o radioterapii. W kwietniu 2014 r., w 8 miesięcy po operacji zlecono mu wykonanie badania tomograficznego pod kątem nawrotu nowotworu i ewentualnych przerzutów. - Gdy lekarze zobaczyli wynik, oniemieli! Nie stwierdzono cech adenopatii ani zmian meta w kościach - śmieje się Eugeniusz. Badania przeprowadzone wśród 174 pacjentów obu płci z rakiem piersi, rakiem płuca i rakiem stercza wykazały wspomagające działanie preparatu Vidatox. 96% leczonych pacjentów cechował wskaźnik przeżycia powyżej 12 miesięcy, u 90% odnotowano istotną poprawę kliniczną, zaś w 62% przypadków nasilenie dolegliwości bólowych zmniejszyło się do poziomu umiarkowanego, bez potrzeby stosowania leków przeciwbólowych. Pozostałych 27% badanych osób w ogóle nie odczuwało bólu. Żaden uczestnik nie zgłaszał działań niepożądanych związanych ze stosowanym leczeniem. Homeopathic VIDATOX® to homeopatyczny środek bioleczniczy, w którym substancję czynną stanowi jad skorpiona z gatunku Rhopalurus junceus. Jego stosowanie ani nie wyklucza, ani nie ogranicza innych zastosowań w konwencjonalnej terapii nowotworów; skądinąd, jednoczesne stosowanie jadu z innymi lekami przeciwnowotworowymi może prowadzić do synergii lub wzmocnienia skuteczności konwencjonalnych preparatów przeciwnowotworowych. Przeprowadzono badanie retrospektywne i opisowe z udziałem131 pacjentów obu płci w celu oceny skuteczności wyciągu z jadu skorpiona u osób chorych na raka płuc, gruczołu krokowego, jelita grubego i żołądka. W pierwszej grupie stosowano leczenie typowe ze wskazań onkologicznych połączone z podawaniem Vidatox® 30 CH. W drugiej grupie podawano jedynie Vidatox® 30 CH. Badacze oceniali intensywność i częstość występowania dolegliwości bólowych, przeżywalność oraz objawy kliniczne co 7, 12, 18 i 24 miesięcy od rozpoczęcia badania. Wykazały one, że wyciąg z jadu skorpiona ma działanie przeciwbólowe, zwiększa przeżycie do ponad 25 miesięcy oraz zmniejsza występowanie objawów klinicznych. Połączenie jadu z konwencjonalnymi lekami przeciwnowotworowymi (Cyklofosfamid, 5-Fluorouracyl, Cisplatyna) podlegało ocenie w linii komórek guza płuc człowieka i w modelach in vivo. Obecność jadu skorpiona wraz z lekami przeciwnowotworowymi czyni możliwym to, że przy niższych dawkach i krótszych cyklach podawania leków przeciwnowotworowych osiągane są znacznie wyższe wartości wskaźników zahamowania wzrostu guza w porównaniu do leczenia nieskojarzonego. Dodatkowo, jad skorpiona jest w stanie działać z tymi lekami synergistycznie, co nasila pożądany skutek terapeutyczny. Przeprowadzono też badanie na temat stosowania preparatu VIDATOX® 30 CH, w ramach którego oceniano skuteczność i bezpieczeństwo przyjmowania roztworu jadu skorpiona Rhopalurus junceus (VIDATOX® 30 CH). Do badania włączono 114 pacjentów z rozpoznanymi nowotworami w zaawansowanym stadium, potwierdzonymi histopatologicznie, pochodzących ze szpitali lub uznanych ośrodków onkologicznych w różnych krajach na świecie (którzy zostali przeniesieni docelowo do ośrodka zdrowia LABIOFAM między lipcem 2010 a wrześniem 2011). Uzyskane wyniki pokazują, że korzystne zmiany kliniczne odnotowano u 74,6% badanych osób, którzy przyjmowali VIDATOX® 30 CH. Co więcej, znaczącej poprawie uległa jakość życia uczestników badania. Najlepszą odpowiedź terapeutyczną uzyskano wtedy, gdy VIDATOX® 30 CH stosowano 3 razy na dobę. Nie zgłaszano żadnych zdarzeń niepożądanych. Na XXXI Międzynarodowych Targach EXPOCOMER 2013. Oferta eksportowa Labiofam spotkała się z ogromnym zainteresowaniem wśród gości. Dużą uwagę przykuła linia produktów naturalnych i preparatu homeopatycznego Vidatox® 30CH. Nawiązano przy tym kontakty biznesowe z ponad 50 przedsiębiorcami. Podczas Targów Labiofam urządził specjalną wystawę poświęconą właściwościom preparatu homeopatycznego Vidatox® 30CH i jego korzystnemu wpływowi na zdrowie człowieka i wyraźną poprawę jakości jego życia, co został wcześniej zbadane i potwierdzone naukowo. Podczas Dnia Kubańskiego 2013 dystrybuowano egzemplarz pisma Biznes na Kubie, w którym ukazał się specjalny reportaż publicystyczny, dotyczący badań klinicznych nad preparatem homeopatycznym Vidatox® 30CH, połączony z wywiadem z Panią dr Marielą Guevara García, dyrektorem Działu Badań Klinicznych Labiofam. Dyrektor firmy do badań i rozwoju, Isbel González, wyjaśniła, że Vidatox jest preparatem homeopatycznym wykonanym z pięciu białek peptydowych o niskiej masie cząsteczkowej pochodzących z jadu skorpiona, i który wykazał "działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwnowotworowe efekt w ponad 15 różnych liniach komórek nowotworowych". Według González, Vidatox został przetestowany na ponad pacjentów z rakiem, około 3500 z nich cudzoziemców, i pokazuje, "pozytywne rezultaty”, począwszy od "poprawy jakości życia” na "spowolnienie wzrostu nowotworu”. Vidatox jest wynikiem 15 lat badań i jest produkowany na Kubie. Zyskał dużą popularność w wielu krajach, między innymi we Włoszech. Więcej informacji: kontakt pod numerem tel. 515370674 Wanda Kempara z Aleksandrowa Kujawskiego, Urszula Gierszyńska i Stanisława Rulewicz (obie z Bydgoszczy) zostały laureatkami konkursu "Moja walka z rakiem".Od Redakcji:Od Redakcji:Mamy nadzieję, że lektura wspomnień trzech kobiet, które wygrały walkę z rakiem, zachęci nasze Czytelniczki do regularnych badań piersi. Natomiast kobietom, które właśnie zmagają się z chorobą, pomoże uwierzyć, że raka można panie, które wyszły zwycięsko z batalii o życie i swoją walkę opisały, spotkały się w bydgoskim zachorowały. Ciężko. Gdy dowiedziały się, że mają nowotwór, bardzo się bały. Walczyły. O życie, o powrót do normalności. Wspierane przez bliskich miały więcej sił, by pokonać chorobę. Wyzdrowiały, choć batalię o życie przypłaciły utratą piersi. Swoją walkę z rakiem opisały. Zrobiły to, by innym kobietom, dotkniętym chorobą, dodać sił. I wiary w październiku (od wielu lat jest Miesiącem Walki z Rakiem Piersi) "Pomorska", wspólnie ze Stowarzyszeniem "Różowej Wstążeczki", wydała specjalny dodatek, poświęcony nowotworom sutka i profilaktyce raka piersi. Wtedy właśnie ogłosiliśmy konkurs pt. "Moja walka z rakiem". Do udziału w nim zaprosiliśmy kobiety, które wygrały walkę z chorobą. 15 grudnia z laureatkami konkursu spotkała się Dorota Jakuta, przewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy i Małgorzata Bonin, szefowa Stowarzyszenia "Różowej Wstążeczki". Były wspomnienia, refleksje i deklaracje pracy na rzecz upowszechnienia badań piersi. Były też nagrody od Stowarzyszenia i przewodniczącej RM, biżuteria i kosmetyki przeznaczone dla kobiet po publikujemy fragmenty nadesłanych strach, ból, jest radość życiaWanda Kempara (na emeryturze, 40 lat pracowała na stanowisku sekretarza w szkole podstawowej) tak napisała: "Chciałam podzielić się informacją o przebytej chorobie, a jednocześnie podnieść na duchu panie, które z niewiedzy lub strachu boją się operacji". Oprócz wspomnień pani Wanda przesłała wiersz pt. Odrodzona, który zadedykowała wszystkim "Amazonkom". "(...)Poszłam na operację pełna optymizmu, bo guzek mały, wyniki dobre i na pewno obędzie się bez amputacji. Miał być tylko "harpun", chociaż byłam uprzedzona o amputacji piersi, jeżeli badanie pobranych próbek wykaże komórki rakowe. Obudziłam się po narkozie, obok mnie trójkąt, wiedziałam, że to najgorsze. Pomyślałam, jak się pokażę mężowi taka okaleczona, czy będzie mnie jeszcze dotykał, czy nie wyniesie się z naszej sypialni. A ja sama, jak to zniosę, gdy się zobaczę? Czy nie wpadnę w depresję, histerię czy nie będę się wstydzić swojej przypadłości, przecież duszę mam taką mnie to spotkało? Przecież nie zdążyłam jeszcze odpocząć po 40 latach pracy, jeszcze mam tyle do zrobienia. Czy tak wyobrażałam sobie emeryturę? Na pewno tak sobie myślałam - na emeryturze nareszcie spokój - dzieci dorosłe, najpierw się wyśpię, zawsze obiad na czas, porządki, ogród, spacer z psami, wyjazdy za miasto, wczasy. Będziemy z mężem nadrabiać zaległości, kino, teatr, książki. Nareszcie tylko dla siebie, do dzieci tylko w gości. A tu choroba - rak złośliwy. Ile mi jeszcze życia zostało? Mam troje wnucząt, więc chciałabym doczekać ich szpitalu wszystkie pacjentki takie same, obolałe, skaleczone, zranione. Ale przecież kobiety, matki, potrzebne w domu, wszyscy na nie początku byłam pod opieką wspaniałych lekarzy, którzy widzieli we mnie kobietę, a nie tylko pacjentkę, kolejny przypadek. Rozpoczął się nowy etap życia. Niespodziewanie dla mnie. Nie emerytura, tylko walka o zdrowie - operacja, chemioterapia i rehabilitacja. Już w szpitalu znalazłam się pod opieką psychologa. Jednak najważniejsze było wsparcie męża, dzieci, rodziny i przyjaciół, którzy okazali mi miłość, cierpliwość i pomoc w trudnych momentach. Wiersz "Odrodzona"Wanda KemparaJeszcze zegar odmierza dla mnie czas,Jeszcze pójdę na bal,Na spacer z tempo życiaNie wszystko trzeba od wszystkie pory roku,Srogą zimęPiękną wiosnęGorące lato,Kolorową miałam czasu dostrzec pór roku,przylatujących ptaków, barw nieba,zachodów muszę znaleźć czas na wszystko,Dla innych i dla dostrzec jakie piękne jest powrocie ze szpitala przeglądam się lustrze - nawet nieźle wyglądam od zdrowej strony, gorzej na wprost, ślad po cięciu, to nie ślad, to rana na ciele i duszy. Walka z chorobą była gorsza od operacji - zaczęła się chemia. Wiele trzeba wytrwałości, dużo samozaparcia w tych trudnych sytuacjach. Chociaż chemia ratuje nam życie, jest nie do zniesienia, nie wszyscy mi 6 serii ambulatoryjnie (seria to dwie dawki co tydzień), potem 3 tygodnie spokoju i znowu to samo. Wyjazd około 6 rano, żeby mieć jak najprędzej wyniki krwi, tam kolejka, potem kolejka do internisty z wynikami. Złe wyniki krwi wykluczają podanie chemii, potem kolejka na chemię, cały dzień to zajmuje.(...) Pół roku zmagań. Z chemii wracałam jak malutki kłębuszek czegoś zestresowanego, nieumiejącego myśleć trzeźwo. Denerwowało mnie, że po drodze mąż musi zrobić zakupy, zatankować samochód, zatrzymać się, śnieżyce, zasypane drogi, ptasia grypa (trzeba było ominąć Toruń, co wydłużało czas podróży) itp. Wszystko mi przeszkadzało, nie mogłam się doczekać, kiedy dojadę do domu, położę się w swoim łóżku. Niemoc po chemii trwała kilka dni, trochę odetchnęłam, mogłam jeść, jakoś doszłam do siebie i znowu wydawać się to niedorzeczne, ale cieszyłam się, jak miałam złe wyniki krwi, bo na chemię mogłam jechać dopiero za tydzień. (...) W tych trudnych chwilach trzymała mnie nadzieja na wyzdrowienie, ale przede wszystkim to, że wszyscy na mnie czekają - mąż, dzieci, wnuki. Nie mogłam się poddać. Wytrwałam do końca, jeszcze jeżdżę co pół roku na badania, rehabilitację.(...) Teraz dzięki "Amazonkom" jestem pełna optymizmu. Wspieramy się nawzajem nie tylko w sprawach choroby, ale także w codziennym życiu. W naszym klubie jest 25 pań w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Nie dzieli to nas, raczej zbliża. Każda ma inny pogląd na świat, ale cel taki sam: chcemy żyć, połączyła nas choroba. Potrafimy się śmiać, wzruszać, dzielimy się naszymi troskami. Spotykamy się często - gimnastyka, dieta, psycholog, nasze pogaduchy, jesteśmy sobie potrzebne.(...) Nigdy nie miałam czasu dla siebie, teraz mam. Teraz muszę wyjść z domu, bo czekają na mnie inne "Amazonki", muszę dobrze wyglądać. Zaakceptowałam siebie.(...) Nie wstydzę się mówić o swojej chorobie, namawiam znajome do badań, do tego, by zrobiły operację. Nie czekajcie na cud, bo cudów nie ma. Teraz zastanawiam się, czy warto było czekać tak długo, ale strach przed śmiercią był silniejszy niż argumenty lekarzy.(...) W obliczu śmierci uświadamiamy sobie, co to jest życie! Jak bardzo nam na nim zależy, jak nieważne były nasze troski dnia codziennego. Gdy jesteś zdrowa, nie umiesz cieszyć się z tego, co masz. Że się budzisz codziennie, że słońce świeci, że żyjesz, ale porównujesz się z innymi, że jeszcze to by mi się przydało, nowy samochód, modny płaszcz, nowe meble."Amazonko"! Głowa do góry, uśmiechaj się, ciesz się każdą chwilą i przekazuj tę radość innym. Naucz innych dostrzegać to, czego wcześniej nie widziałaś i nie dostrzegałaś". Po chorobie została wolontariuszkąMowa o Urszuli Gierszyńskiej z Bydgoszczy, również laureatki konkursu "Moja walka z rakiem". O tym, co przeszła, tak napisała:"Wiele lat temu zachorowałam na nowotwór złośliwy. Czułam wtedy lęk i rozpacz. Byłam pełna bólu, pretensji i było wtedy łatwo. Pracowałam w tym czasie zawodowo - byłam księgową w szkole. Wtedy w moim życiu najważniejsze były dzieci, mąż i praca. Jeszcze przed pójściem do szpitala tak było. Jednak po operacji świat zaczął się kręcić wokół mnie. Poczułam, że jestem na pierwszy miejscu, że musi tak być, bo inaczej nie wyzdrowieję. I tak rodziny i przyjaciół pomagała mi w zdrowieniu. Kilka miesięcy po operacji trafiłam do Klubu Amazonek. Kobiety, które tam spotkałam, dodały mi wiary. Żyję teraz normalnie, mogę nawet powiedzieć, że lepiej. Nauczyłam się szanować siebie, prosić o pomoc, "oszczędzać" chorą rękę, zdrowo się odżywiać. Świat przestał wyglądać, jak przez przyćmione okulary i odzyskał kolory. Widzę, że świeci słońce, że liście na drzewach zmieniają kolory w zależności od pory roku, że ptaki tak pięknie upływa wolniej, a każdy dzień wygląda inaczej. Rano dziękuję, że się obudziłam, wieczorem, że mogłam przeżyć mądrze i z pożytkiem dla ludzi ten operacji minęło 10 lat i mogę stwierdzić, że doświadczyłam czegoś cudownego, czego owocem jest radość życia, miłość, cierpliwość i "serce" dla ludzi. Zostałam wolontariuszką. Zawsze uważałam się za osobę nieśmiałą, ale chęć pomocy chorym przewyższyła brak pewności siebie. Wolontariat jest służbą na rzecz człowieka chorego, w potrzebie. Ludzie dotknięci chorobą w swoich trudnościach są słabi i zagubieni, dlatego cenią sobie tę pomoc, a ja, widząc ich potrzeby, chcę im pomagać. Wiem, że dobra rada, uśmiech i dzielenie się przeżyciami są potrzebne, wspomagają po operacji chciałabym powiedzieć, że na początku nie jest łatwo, ale z czasem wszystko wraca do normalności. Wszystkie zdrowe panie zachęcam do samobadania piersi lub do pójścia do specjalisty. Nie każde leczenia raka piersi kończy się chemią czy radioterapią. Jestem osobą, u której leczenie zakończyło się tylko amputacją było!"Ja już teraz jestem zdrowaStanisława Rulewicz z Bydgoszczy miała 13 lat, gdy na raka piersi zmarła jej mama. Walkę o jej życie pamięta doskonale, bo sama się matką opiekowała. Myślała, że jej ta choroba nie spotka. Stało się inaczej."(...) To był grudzień 1999 r. Miałam wtedy 61 lat i byłam spokojna, że nie podzieliłam losu mojej mamy, która miała raka lewej piersi i zmarła mając 31 lat. Widziałam ten guzek wielkości dużej fasoli. Bardzo dobrze pamiętam - to był luty 1952 r. Sama rozpiłowywałam ampułki z morfiną i kofeiną, wylewałam na łyżeczkę i podawałam mamie. Byłam najstarsza - miałam skończone 13 lat i jeszcze sześcioro rodzeństwa. Właśnie wtedy, w lutym, urodził się najmłodszy brat. Początkowo mama nie karmiła braciszka chorą piersią, ale położna uznała, że to tylko kaszak. Poleciła przystawiać dziecko do piersi, a na guzek radziła przyłożyć "czarną maść". Po trzech tygodniach zrobiła się cieknąca ranka, ale wtedy groźnie nie w końcu poszła do lekarza. Było skierowanie do szpitala i... wyrok. Już nie było ratunku. To było w lutym, a we wrześniu tego samego roku już nie do mojej choroby... Zaczęło się tak. Bawiłam się z moją 5-letnią wnuczką Iwonką. W pewnej chwili wnusia, niechcący, uderzyła mnie w lewą pierś. Poczułam ból. Wtedy zaczęłam tę pierś bardziej kontrolować. Wyczułam guz, bardzo głęboko, w dole od razu poszłam do lekarza. Był grudzień, miesiąc, w którym nie chciałam nic wiedzieć o chorobach. Ale już w styczniu zarejestrowałam się do onkologa w Poliklinice przy szpitalu wojskowym. Pierwszą wizytę miałam 23 stycznia. Dwa dni później zrobiono mi biopsję i mammografię. Zdjęcie wykazało, że to lipoma (tłuszczak).Lekarz nie zgadzał się z taką diagnozą. Poza kolejnością poprowadził mnie do onkologa-chirurga. Miałam jeszcze jedną biopsję i USG. Dostałam skierowanie do szpitala na odbyło się błyskawicznie. Zabieg wyznaczono na 4 lutego. Jeszcze tylko wizyta u kardiologa, bo miałam wysokie ciśnienie. Podano mi leki. Ciśnienie się unormowało. Ale na chwilę. Byłam już w sali operacyjnej, jednak anestezjolog zadecydował, że operacji nie będzie, ze względu na bardzo wysokie ze szpitala, łykałam tabletki. Pod koniec lutego byłam już po operacji. Pozostawałam nadal pod opieką onkologa - na kontrolę pojawiałam się raz w miesiącu. W lutym 2001 r. na bliźnie pojawiła się zmiana rakowa. Wtedy się załamałam. Byłam przerażona, że następny guz urósł tak szybko. Lekarz błyskawicznie usunął guz. Po zabiegu trafiłam do Centrum Onkologii - miałam naświetlania bombą kobaltową. Nadal pozostawałam po kontrolą, byłam ponadto leczona 2002 roku pojechałam - po raz pierwszy w życiu - do sanatorium. Niestety, byłam tam tylko osiem dni, bo zachorował mój mąż. Po operacji leżał, więc musiałam się nim zająć. Zapomniałam o sobie. Pampersy, cewniki, walka z odleżynami, karmienie, mycie... Mąż zmarł 3 lata ja? Nadal jestem pod kontrolą onkologa, ale już tylko co pół roku. Badania nie wykazują żadnych oznak nawrotu choroby. Czuję się dobrze. Korzystając z okazji pragnę podziękować wszystkim lekarzom, którzy uratowali mi życie. Dzięki serdeczne!". Ludzie po ciężkich wypadkach mają rehabilitację, aby zapomnieć o tym co przeszli i by móc życie zacząć od nowa. Mnie o raku do końca życia nie wolno zapomnieć, jeśli nie chcę mieć jego wznowy, muszę ciągle być czujna, bo on przy mnie jest tuż za rogiem, albo jeszcze bliżej, a może już atakuje mnie. Kartka z pamiętnika Już sporo czasu upłynęło od zakończenia mojego leczenia, ale moja walka z rakiem nadal trwa. Niestety po leczeniu nie usłyszałam upragnionych słów ” komórek rakowych nie stwierdzono”, najgorsze, że tych słów od lekarzy nie usłyszę już chyba nigdy. Złości mnie to, że nie wiem kto z nas bardziej przetrzymał silnie trującą chemię, ja czy rak? Czy ja się kiedyś o tym dowiem? Pomału dociera do mnie, że drobnokomórkowym rakiem zostałam naznaczona już do końca życia. Tak naprawdę dopiero teraz moja walka się zaczyna, tylko już sam na sam z rakiem. Lekarz powiedział mi wprost, że u mnie wznowę można rozpoznać tylko po objawach, tylko zapomniał dodać, że nie wiadomo jakich. Jak rozpoznać różnicę w objawach po skutkach dużej dawki chemii, a wznową raka, tego nie wie nikt. Jeśli umrę, to też nikt nie będzie dochodził się w mojej sytuacji przyczyny, czy umarłam z powodu zniszczenia dokonanego przez chemię, czy przez raka, czy może dlatego, że miałam dość życia z rakiem. Nie wiem jak się z tym swoim rakiem i zdrowiem pozbierać, ale jakoś muszę, skoro już tyle przeszłam, to teraz się nie poddam, zastanawiam się tylko po co? Lekarze radzą, że mam normalnie żyć jak do tej pory, tylko zapomnieli już, że ja swoim dotychczasowym normalnym życiem stworzyłam sprzyjające warunki do rozwoju raka, to rak ze wznową będzie miał jakieś problemy? Zmiany w moim życiu już i tak zaszły, bo dokonał tego rak i chemia, problem polega na tym, że zmiany zaszły nie po mojej myśli. Moja pomniejszona pojemność płuc i spalone oskrzela chemią i radioterapią nie pozwalają być mi tak aktywną jak jeszcze niedawno. Po reakcji innych zauważam, że leczenie chemią wielu uważa, że w obecnych czasach to takie nic. Szkoda, że ja nie mogę swojego leczenia tak lekko skwitować, bardzo bym chciała, aby chemia którą przeszłam była sobie ot taka jak farbowanie włosów, ale tak nie jest, poczyniła w organizmie nieodwracalne spustoszenie nawet większe niż zdążył poczynić rak. Walkę z nim zaczęłam od sporządzenia listy co rak lubi, a czego się boi. Teraz to porównuję i powinnam to co rak lubi wyrzucić ze swojego życia i wprowadzić to czego się boi, tylko jak to wcielić w życie? Teoretycznie wszystko jest proste jak budowa cepa, tylko z realizacją mam teraz problem prawie nie do pokonania. Na liście którą mam przed sobą czerwoną kredką zaznaczone jest lubienie raka identyczne jak lubienie mojego „ego”. Te same myśli, przekonania, używki i dietę lubi rak to samo, co moje ego, czyli ja? Wychodzi na to, że rak w moim własnym ego ma potężnego sprzymierzeńca – nie do wiary, jest to moje własne ego!!!!!! To oznacza tylko jedno, muszę podjąć walkę sama ze sobą, a to o wiele trudniejsze niż walka z rakiem. Nie mam wyjścia muszę zrobić listę dla swojego ego co chcę wyrzucić ze swojego życia i jednocześnie co chcę wprowadzić. Moje ego jest dzielne, nie daje się zastraszyć, zakrzyczeć, jest mądre i wydaje mu się, że chroni słusznej sprawy. Akceptację mam już za sobą, to teraz na początek muszę przekonać swoje ego, aby mnie nie przeszkadzało w wprowadzanych zmianach, bo jest to konieczne, jeśli żywcem nie chcemy być pożarte przez raka, muszę stworzyć środowisko którego on nie znosi. Aby nie zwariować, czy zgłupieć i jakoś się pozbierać i siebie ogarnąć, na kartce papieru misternie nakreślam prosty plan działania, który tak naprawdę sprowadza się do tego, że zaczynam robić to czego do tej pory nie robiłam i zmieniam swoją dietę ograniczającą spożywanie tłuszczów. Jest to wbrew zaleceniom dietetyków, ale co ja mam do stracenia, wznowa jest tuż za rogiem, aby mnie dopaść i zabić. Jak się jest zdrowym, to wydaje się, że nawet trujące substancje i niezdrowy tryb życia jest nieszkodliwy, a jak się umiera na śmiertelną chorobę, to okazuje się, że normalne jedzenie może być szkodliwe. Irena

moja walka z rakiem