moja rodzina w czasie 2 wojny swiatowej

Wojna rozpoczęła się na ziemiach polskich w 1939 r. W tym czasie w naszym kraju żyło 3,5 miliona obywateli żydowskich, stanowili oni 10% ludności Polski. Jedną z wielkich tragedii, które spotkały Polskę w czasie drugiej wojny światowej, było systematyczne prześladowanie i eksterminacja polskich Żydów przez niemieckiego okupanta. MOJA RODZINA PODCZAS II WOJNY ŚWIATOWEJ WOJSKO Służba wojskowa w czasach PRL-u była obowiazkowa. Ustalono wiek poborowy: od 19 do 27 roku życia. Ojcowie i dziadkowie powtarzali synom, że wojsko zrobi z nich mężczyznę. W latach komunistycznych praktykowało się kierowanie Polacy przyczynili się do przyspieszenia zakończenia II wojny światowej dzięki imponującej działalności wywiadowczej. Prowadzili ją w czasie trwania konfliktu, ale największe znaczenie PAP/Alamy. Podczas wojny uratowała 2,5 tys. żydowskich dzieci, ale nigdy nie pozwoliła nazwać się bohaterką, co najwyżej działaczką. Zawsze podkreślała, że wszystko, czego dokonała dla Żydów, było pracą zespołową, nie robiła tego sama. Pomaganie dostała w genach - jej ojciec był lekarzem, który leczył najbiedniejszych. Armia polska w ZSRR. - powołanie armii polskiej w ZSRR 14 sierpnia 1941 roku. - Generał Władysław Anders dowódcą nowej armii. - problemy z zaopatrzeniem dla polskich rekrutów. - rozlokowanie wojsk polskich na terenie ZSRR, wyjazd 25 tys. specjalistów do Wielkiej Brytanii. - ewakuacja wojsk polskich do Iranu. nonton film dilan 1990 full movie indoxxi. Jestem w mieszkaniu mojej babci. Chciałabym z nią porozmawiać. Niestety, nie będzie to przyjemna pogaduszka między babcią a wnuczką, ponieważ chcę zaczerpnąć więcej informacji na temat życia jej oraz jej rodziny w czasie II wojny światowej. Z wcześniejszych rozmów z babcią wiedziałam, że 1 września 1939 roku, w dniu wybuchu wojny, miała niecałe sześć miesięcy, ale z opowieści swojej rodziny, ze wspomnień z wczesnego dzieciństwa i z dokumentów dużo wie na temat tamtego okresu. Moja babcia, Zofia Korycińska, wraz z bratem Eugeniuszem i mamą Marią zostali zabrani do hitlerowskiego obozu koncentracyjnego „Polenlager 92” w Kietrzu, w którym więziono wyłącznie ludność polską z powodu jej przynależności narodowej. Przybyła tam wraz z pierwszym transportem, 12 sierpnia 1942 roku i przebywała tam do 13 maja 1943 roku. Krewni długo nie wiedzieli, gdzie jest babcia z rodziną, po długich poszukiwaniach znaleźli ich w obozie. Tam Eugeniusz długo planował ucieczkę. Podczas odwiedzin swojej babci, Marianny Korycińskiej (Szotek), podjął ostateczną decyzję. Moja praprababcia była temu przeciwna ze względu na niebezpieczeństwo dla całej rodziny, ale pomogła mu. Przebrała niemal dwunastoletniego chłopca za małe dziecko, na plecach zaniosła go do pociągu odjeżdżającego na południe Polski. Tak dotarli w rodzinne strony. Na początku Eugeniusz ukrywał się pod innym imieniem i nazwiskiem w dworze, w mieszkaniu (późniejszym PGR) siostry mojej prababci, Franciszki Winczowskiej (Korycińskiej). Zimą pewna rodzina myśląc, że został wypuszczony z obozu, pojechała do oświęcimskiego Gestapo z zapytaniem, dlaczego „uwolniono” rodzinę Eugeniusza, a ich krewnych nie. Tajna policja przyjechała do dworu po zbiega. Brat babci, w porę ostrzeżony, uciekł przez dach budynku. Niemcy ruszyli za nim w pościg, próbowali go zastrzelić, lecz on wskoczył do Soły i przepłynął ją. Uciekł do Bielan, gdzie znaleziono go przemarzniętego i otoczono opieką. Otrzymał dwadzieścia cztery godziny na zgłoszenie się do Gestapo, pod karą wywozu do obozu całej rodziny, u której się ukrywał. Eugeniusz nie uczynił tego, a tajna policja nie wypełniła swojej groźby, bo Niemcy byli przekonani, że chłopak utopił się. Po tych wydarzeniach brat babci przeniósł się do rodzinnego domu w Łękach-Zasolu. Z powodu jego ucieczki prababcia Maria, która została wraz z babcią Zofią w obozie, była bardzo bita i szykanowana. Za karę deportowano ją wraz z córką na Pomorze Zachodnie do Stargardu Szczecińskiego, gdzie była kwarantanna więźniów. Stamtąd przewieziono je na roboty przymusowe, prawdopodobnie do Myśliborza, gdzie przebywały do roku 1945. Z powodu braku odpowiednich dokumentów nie można dokładnie określić, jak długo tam przebywały, ale na podstawie innych szacuje się, że spędziły tam niecałe dwa lata. Po zakończeniu wojny, w drodze powrotnej do domu, zostały okradzione z bagażów i dokumentów. W związku z tym zatrzymały się na dworcu kolejowym Warszawa-Zachodnia i udały się do „CARITAS Dom Noclegowy – Krakowskie Przedmieście 62”, gdzie 13 lipca 1945 roku wydano im przepustkę o treści: „Do władz kolejowych na Dworcu Warszawa-Zachodnia (…), Dom Noclegowy zwraca się o przewiezienie jej wraz z córką do Kęt na podstawie posiadanej przepustki (…)”. Po dotarciu do Kęt pieszo wróciły do Bielan, gdzie zostały rozpoznane i otoczone opieką. Prababcia z powodu wycieńczenia zagościła tam na dłużej, natomiast babcię odesłano do domu w Łękach-Zasolu. Gdy jej mama częściowo wróciła do zdrowia, zamieszkała wraz z nią u swojej drugiej siostry, Anny Ryś (Korycińskiej). Po wojnie panowały ciężkie warunki życia – brakowało jedzenia i podstawowych środków utrzymania. Przeżycia obozowe wywarły piętno na umyśle mojej prababci, która wpadła w nerwicę i zachorowała psychicznie. Nie była zdolna do pracy. W związku z tym, w wieku szesnastu lat, babcia musiała zacząć zarabiać, kupowała żywność, którą przynosiła mamie. Ta składowała ją w worku uszytym z więziennej sukienki, który do dziś jest w naszym posiadaniu i stanowi cenną, rodzinną pamiątkę. Porozmawiam teraz z moją babcią. Ma już siedemdziesiąt sześć lat, ale jest w świetnej formie. Mam nadzieję, że udzieli mi szczegółowych informacji na nurtujące mnie pytania dotyczące życia jej oraz jej rodziny w czasie wojny. Klaudia Kózka: Witaj babciu. Chciałabym zadać Ci kilka pytań dotyczących Twojej przeszłości – a dokładniej Twojego dzieciństwa. Już kiedyś opowiadałaś mi o tym, ale jest jeszcze kilka rzeczy, o które chciałabym Cię zapytać. Na początek czy mogłabyś mi wyjaśnić, czym był PGR, o którym wspominałaś mi przy wcześniejszych rozmowach? Zofia Kózka: To było Państwowe Gospodarstwo Rolne. Moja ciocia, Frania, wraz z rodziną dostała w Łękach w PGR-ze mieszkanie – przebywali tam i pracowali. A jak było z Twoim bratem? Gestapowcy się nim nie interesowali, bo myśleli, że się utopił, ale on dopłynął do brzegu i dotarł do domu. Gdzie zamieszkał aż do Waszego powrotu? Tak, dali mu spokój. Gienek zamieszkał z babcią w Łękach-Zasolu. Mówił do niej „mamo”. Czy wiedział, co się działo z Tobą i Twoją mamą? Nie. Cała rodzina myślała, że zginęłyśmy w obozie, bo nie było żadnych wiadomości aż do 1945 roku. Wspominałaś mi też, że z Kietrza zostałyście przeniesione do obozu pracy, „prawdopodobnie do Myśliborza”. Czyli to nie jest pewne? Kiedyś szukałam dokumentów, by dowiedzieć się, do którego obozu trafiłyśmy, ale takich dowodów nie ma. W odpowiedzi na mój list do Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Opolu dostałam informację, że mógł to być obóz w Myśliborzu. A posiadasz jakiekolwiek dokumenty z okresu wojny? Mam w posiadaniu tylko dokumenty potwierdzające mój pobyt w obozie „Polenlager 92”. Co z mamą zrobiłyście po zakończeniu wojny? Ja pamiętam, jak byłyśmy w jakichś piwnicach, ludzie bali się, mdleli, bo chowali się w jednym pomieszczeniu. Byli tam żołnierze i mówili, że wojna się skończyła, że każdy ma wrócić do swojego kraju. Po polu goniły dwa konie. Ci je złapali i zaprzęgli. Myśmy to nazywali po niemiecku „bauwagen”, bo było to takie podobne do przyczepy od traktora. Jak zaprzęgli te konie, dali mamie lejce do ręki, żeby jechała do swojego kraju, a ona zaczęła okropnie płakać, bo wszyscy ją okłamywali. Przyszły dwie kobiety i wzięły taki mały wózek, na który dały sześć worków odzieży z obozu, które mama miała ze sobą i przypięły za przyczepą, a nas wzięły na nią i zawiozły na stację kolejową. Gdzie to było, to ja nie wiem. Do pociągu wsadzili mnie przez okno, a mama weszła sama. Dwa worki jej dali, a reszta została na stacji w tym wózku, bo nie było miejsca. Dojechałyśmy do Warszawy. Było tam dużo ludzi, bo każdy wracał. W pociągu mama pokazywała wszystko, co wiezie, aż w końcu okradli ją z tego. A co dokładnie było w tych workach? Kiedy i jak otrzymałyście przepustkę? Była w nich jakaś odzież i dokumenty. Wiem co jeszcze? Nie wiem dokładnie, z czego ją okradli. W każdym razie, w Warszawie zatrzymałyśmy się na odszukanie rzeczy, a potem na podstawie tej przepustki: „Do władz kolejowych…” przewieźli nas do Kęt. Dalszą część Waszej historii już znam. Dziękuję Ci, że poświęciłaś mi czas na tę rozmowę. Dzisiejsza rozmowa ujawniła mi wiele szczegółów, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Teraz opowiadania o II wojnie światowej stały się dla mnie o wiele bardziej realne i wiarygodne. Po tym, jak już zdobyłam świadomość, że moi bliscy też coś takiego przeszli i przeżyli, inaczej widzę świat wojny. Był to okres, w którym wyzwalały się najgorsze ludzkie instynkty, ale też i te najpiękniejsze, ponieważ mimo trudnych i niebezpiecznych sytuacji wiele osób miało w sobie wystarczającą ilość odwagi oraz dobrego serca, by pomagać, zachowując przy tym resztki swego honoru i człowieczeństwa. Zdjęcia: archiwum rodzinne autorki Redakcja: Ewa Furtak Korekta: Ewa Kuchta Moja rodzina ze strony mamy pochodzi z terenów dawnych Kresów Wschodnich, a dokładnie z miejscowości Osowa w powiecie Pińsk. Obecnie jest to terytorium Białorusi. Najdalsze wzmianki o moich przodkach i pamięć bliskich sięgają drugiej połowy XIX wieku. Wtedy żył mój pra, pra, dziadek Ludwik Zarzecki i jego żona Leontyna. Oboje pochodzili z rodzin ziemiańskich. Leontyna odebrała wykształcenie gimnazjalne, grała na fortepianie, biegle mówiła po francuskim. W 1872r. na świat przyszła ich jedyna córka Leokadia Zarzecka, która w 1892r wyszła za mąż za Wincentego Michałowskiego, ziemianina z okolic Pińska. Dochowali się siedmiorga dzieci w tym mojego pradziadka Wacława. Jako najstarszy syn mój pradziadek przejął rodzinny majątek w Osowie z przyległymi mu wioskami na trzy lata przed wybuchem II wojny światowej. W wieku 36 lat ożenił się ze swoją służącą Antoniną. Prababcia pochodziła z rodziny chłopskiej, była najstarszą córką z dwanaściorga rodzeństwa rodziny Sawickich. Do wybuchu wojny życie rodziny Michałowskich płynęło spokojnie. Pradziadek zajmował się prowadzeniem ospodarstwa i tartaku. Prababcia zajmowała się domem. W 1939r na świat przyszła ich pierwsza córka Zofia, później Józefa i wujek Bolesław. I w tym momencie rodzinna sielanka się kończy. W 1943r rozpoczynają się masowe pacyfikacje wsi. Pradziadek Wincenty jako osoba wpływowa i majętna zdaje sobie sprawę z ogromnego zagrożenia dla życia swej rodziny. Raz udaje się mu uniknąć śmierci, zmuszony jest do ucieczki. Przez wiele tygodni z małymi dziećmi ukrywają się w lasach. Pewnej nocy pradziadek chcąc zobaczyć, co się dzieje w jego majątku postanawia wrócić do domu i wtedy zastaje swój dworek w płomieniach. Słyszy lament swojej siostry, która odmówiła ucieczki i która na jego oczach zostaje zamordowana przez banderowców. Załamany wraca do kryjówki. Po jakimś czasie udaje się mu nawiązać kontakt ze szwagrem Rudnickim, który proponuje rodzinie ucieczkę do USA. Jednak pradziadek ma nadzieję,że wojna się wkrótce skończy, sytuacja się uspokoi i wróci do swego majątku. Tymczasem dowiaduje się również, że część członków jego rodziny w tym teść zostali wywiezieni na Syberię. Do końca wojny rodzina ukrywa się. Latem 1945r Michałowscy przyjeżdżają transportem kolejowym na Dolny Śląsk. Podróż w wagonach bydlęcych trwa wiele tygodni. Mają ze sobą tylko jedną krowę, podręczne rzeczy i im przydzielone gospodarstwo w miejscowości Rudno w powiecie Wołów. Dom jest bardzo mały, jak na pięcioosobową rodzinę zaniedbany z gruntem 2-hektarowym. Trudno było to porównać z tym, co musieli zostawić.... Rodzina utrzymuje się z pracy na gospodarstwie. W 1952r urodzi się jeszcze jeden brat mojej babci,a w 1956r moja babcia Halina Michałowska jako najmłodsza z rodziny. Życie w tym czasie jest dla nich bardzo trudne. W okresie stalinowskim prababcia Antonina zostaje uwięziona za odmowę wydania deputatu żywnościowego dla Państwa. Diadkowie mojej mamy do końca życia mieli nadzieję, że odzyskają majątek rodzinny i wrócą w swoje strony. Nie pogodzili się nigdy z rzeczywistością i mówili : ”Dziecko nie zapomnij nigdy, z jakiej rodziny pochodzisz, tyś z Michałowskich” Z kolei rodzina ze strony ojca mojej mamy pochodzi również z Kresów wschodnich z miejscowości Buczacz w województwie Tarnopol. Obecnie są to tereny Ukrainy. Po zakończeniu II Wojny Światowej pradziadkowie Tekla z domu Lipka i Antoni Kubasiewicz osiedlili się razem z synem Michałem w powiecie biłgorajskim. Pradziadek w młodości służył jako ułan w Pułku Ułanów Lubelskich. W czasie wojny został ciężko ranny w nogę w walce z bandą UPA .Po wojnie trudnił się stolarstwem i ciesielstwem. W się mój dziadek Stanisław. W latach 1949-51 uczestniczył w budowie miasta Nowa Huta. W 1956 w poszukiwaniu lepszego życia na zaproszenie rodziny przyjechał do miejscowości Boraszyn w powiecie wołowskim. Zajął ostatni wolny dom we wsi, ale nim mógł się wprowadzić do mieszkania mieszkał przez dwa tygodnie w stodole. Rodzina zajmowała się uprawą roli. Dziadek uczęszczał do szkoły podstawowej w Tarchalicach. W wieku 15 lat szybko musiał dorosnąć gdyż zmarł nagle ojciec. Po odbyciu służby wojskowej w 1974r poznaje moją babcię Halinę Michałowską, z którą w 1975r bierze ślub. Razem mieszkają w rodzinnym domu dziadka. W 1976r urodziła się moja mama Agnieszka jako najstarsza z trojga rodzeństwa. W 1996r. moja mama wyszła za mąż za Andrzeja Sakowskiego. Tata jako strażak służył w Państwowej Straży Pożarnej w Lubinie. W latach 1999-2007 prowadził Ochotniczą Straż Pożarną w Ścinawie. Do szóstego roku życia mieszkałam razem z rodzicami w remizie strażackiej. Było to niezwykłe doświadczenie, dźwięk syreny alarmowej, wyjazdy wozów strażackich, zawody pożarnicze.... Na tym kończy się moja opowieść. Jestem dumna, że mam taką rodzinę i bardzo kocham. Dalsze losy będę pisać, ja swoim życiem i postępowaniem. Angelika Sakowska Szkoła Podstawowa w Starym Wołowie Fot. Msza w intencji ofiar Wołynia i Kresowian w Kościele pw. Św. Karola Boromuesza w Wołowie URZĄD DZIELNICY URSUS m. st. WARSZAWY OŚRODEK KULTURY „ARSUS” w DZIELNICY URSUS m. st. WARSZAWY DOM KULTURY „KOLOROWA” BIBLIOTEKA PUBLICZNA w DZIELNICY URSUS m. st. WARSZAWY Miło jest nam poinformować, że Dom Kultury „Kolorowa” we współpracy z Ośrodkiem Kultury „Arsus” oraz Biblioteką Publiczną im. W. J. Grabskiego w Dzielnicy Ursus m. st. Warszawy organizują V edycję KONKURSU „MOJA WIEDZA O II WOJNIE ŚWIATOWEJ” W roku 2009 przypadała 70. Rocznica wybuchu II Wojny Światowej a w latach następnych okrągłe rocznice wydarzeń z nią związanych. Nasz konkurs wiedzy o II Wojnie Światowej rozpisany jest na lata 2009 -2015. Każdy rok poświęcamy innym, dominującym wydarzeniom z tego okresu. Edycja 2013 roku nosi nazwę „GETTO WARSZAWSKIE – ŻYCIE, WALKA, ZAGŁADA” Patronat honorowy nad tą imprezą objęli: Prezydent m. st. Warszawy – Pani Hanna Gronkiewicz –Waltz Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej – Pan Paweł Machcewicz Przewodniczący Rady Dzielnicy Ursus m. st. Warszawy – Pan Henryk Linowski Burmistrz Dzielnicy Ursus m. st. Warszawy – Pan Wiesław Krzemień Impreza ma charakter otwartego konkursu wiedzy, do którego zapraszamy młodzież i dorosłych z województwa mazowieckiego. Celem konkursu jest przybliżenie i rozszerzenie wiedzy o tych wydarzeniach. Nad sprawnym przebiegiem tegorocznej edycji czuwać będzie Komisja Oceniająca Konkursu. Komisja opracowała wykaz literatury zalecanej uczestnikom konkursu (w załączeniu) oraz zestawy pytań. W konkursie mogą startować dwie kategorie uczestników: I – uczniowie gimnazjów II – uczniowie szkół ponadgimnazjalnych i dorośli Eliminacje odbędą się w Ośrodku Kultury „Arsus” 02 - 495 Warszawa, ul. Traktorzystów 14. Konkurs obejmuje dwa etapy: I etap - 1 października (wtorek) 2013 roku kat. I - uczniowie gimnazjów - godz. kat. II - uczniowie szkół ponadgimnazjalnych i dorośli - godz. Uczestnicy zgłoszeni do I etapu po identyfikacji zgłoszeń i po zajęciu miejsc na sali otrzymają zestawy 40 pytań z trzema opcjami odpowiedzi, z której jedna będzie prawidłowa. Odpowiedzi należy zaznaczać znakiem „X”. Na wypełnienie zestawu uczestnicy konkursu będą dysponowali 60 minutami. Każda prawidłowa odpowiedź daje 1 punkt. Do II etapu zakwalifikują się uczestnicy, którzy otrzymają 30 i więcej punktów. II etap - 15 października (wtorek) 2013 roku. Informacja o zakwalifikowanych do II etapu będzie dostępna na stronach internetowych W drugim etapie uczestnicy otrzymają zestawy 40 pytań z trzema opcjami odpowiedzi, z której jedna będzie prawidłowa. Nagrodzeni zostaną wszyscy, którzy w II etapie otrzymają 30 i więcej punktów. Uroczysty wieczór laureatów połączony z wręczeniem nagród odbędzie się w piątek 25 października 2013 roku w Domu Kultury „Kolorowa” o godz. Karty zgłoszeń do konkursu należy przesłać lub dostarczyć do dnia 24 września 2013 roku na adres: Dom Kultury "Kolorowa", 02 - 495 Warszawa, ul. gen. K. Sosnkowskiego 16 - KONKURS „GETTO WARSZAWSKIE – ŻYCIE, WALKA, ZAGŁADA” tel. 22 867 63 95, fax 22 667 83 75 e-mail: dk [dot] kolorowagmail [dot] com lub online ze strony organizatora. Szczegółowych informacji o konkursie udziela: Dom Kultury „ Kolorowa ”, 02 – 495 Warszawa, ul. gen. K. Sosnkowskiego 16, Sekretariat II piętro, pokój 227 lub Janusz Łukaszewicz pokój 230 - tel. 22 867 63 95, kom. 604 503 353. Powyższa informacja będzie dostępna również na stronach internetowych LITERATURA ZALECANA UCZESTNIKOM V EDYCJI KONKURSU „GETTO WARSZAWSKIE – ŻYCIE, WALKA, ZAGŁADA” 1. Bartoszewski W., Brzeziński B., Moczulski L. – „Kronika wydarzeń w Warszawie 1939-45” PWN, Warszawa 1970 2. Bartoszewski Władysław, Edelman Marek – „I była dzielnica żydowska w Warszawie” PWN 2010 3. Davies Norman – „Powstanie 44” Wydawnictwo Znak, Kraków 2004 4. Edelman Marek – „Getto walczy” W: R. Assuntino, W. Goldkom „Strażnik M. Edelman opowiada” Kraków 1999 lub/i Łódzka Księgarnia Niezależna 1991 5. „Encyklopedia Warszawy”, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 1994, ISDN 83-01-08836-2 6. Engelking B., Żbikowski A., Tych F., Żyndul J. – „Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po zagładzie” Fundacja Shalom 7. Engelking B., Leonciak J. – „Getto Warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście” IFiS PAN, Warszawa 2013 8. Ernest S. – „O wojnie wielkich Niemiec z Żydami Warszawy 1939-43” Czytelnik 2003 9. Grynberg Michał – „Pamiętniki z Getta Warszawskiego” PWN 1993 10. Gutman Israel – „Żydzi warszawscy 1939-43” Warszawa 1993 Oficyna Wydawnicza Rytm 11. Jagielski Jan, Lec Tomasz – „Niezatarte ślady getta warszawskiego” ŻIH, Warszawa 1997 12. Krall Hanna – „Zdążyć przed Panem Bogiem – wywiad z Markiem Edelmanem”, Wydawnictwo a5 Kraków 2008 13. Kunert Krzysztof Andrzej – „Polacy- Żydzi 1939-45” Wybór źródeł, Rytm Oficyna Wydawnicza, Warszawa 2001, ISBN 83-73-99158-1 14. Leonciak Jacek – „Spojrzenia na getto” Warszawa DSH 2011 15. Sakowska Ruta – „Ludzie z zamkniętej dzielnicy” PWN 1993 16. Szuchta Robert, Trojański Piotr – „Holokaust – zrozumieć dlaczego” Oficyna Wydawnicza – Mówią wieki 17. Wołoszański Bogusław – „Encyklopedia II wojny światowej” Amber 1997 18. Żbikowski A. – „Żydzi” Wrocław 2005 ISBN 83-7384-193-8 Wszelkich informacji na temat dostępności poszczególnych tytułów dla uczestników konkursu udziela pracownik Biblioteki Publicznej w Ursusie Sylwia Zuzelska – Starszy Bibliotekarz; Tel. 22 823 46 00 lub mail: sekretariatbpursus [dot] waw [dot] pl Sztafeta Pamięci. Losy mojej rodziny w czasie II wojny światowej Oddziałowe Biuro Edukacji Narodowej Instytutu Pamięci Narodowej już po raz szósty serdecznie zaprasza uczniów szkół podstawowych klas VI-VIII i szkół ponadpodstawowych do udziału w ogólnopolskim konkursie „Sztafeta Pamięci – losy mojej rodziny w czasie II wojny światowej”. Celem konkursu koordynowanego przez Oddziałowe Biuro Edukacji Narodowej IPN w Poznaniu jest zachęcenie Polaków do rodzinnych dyskusji i utrwalenie pamięci o losach ich przodków w trakcie II wojny światowej. Interesuje nas życie codzienne naszych rodaków pod okupacją niemiecką, zarówno na terenach wcielonych do III Rzeszy Niemieckiej, jak również w Generalnym Gubernatorstwie. Szczególnie zależy nam na przypomnieniu martyrologii Polaków w obozach koncentracyjnych zlokalizowanych na terenie dzisiejszej Austrii i Niemiec. Czekamy także na prace opisujące, jak w tym dramatycznym czasie radzili sobie ludzie niezaangażowani bezpośrednio w działania wojenne. Uczestników konkursu prosimy o przygotowanie prac pisemnych i przesłanie ich na adres Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Poznaniu. Laureaci wezmą udział w Wyjeździe Pamięci zaplanowanym na 2022 r. i odwiedzą miejsca pamięci i martyrologii ważne dla Polaków. Koordynator: Anna Chmielewska-Metka tel. 61 835 69 52 e-mail @ Grupa docelowa: uczniowie i nauczyciele szkół podstawowych (klasy VI–VIII) oraz ponadpodstawowych Organizatorzy: Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Poznaniu, Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych, Wielkopolskie Muzeum Niepodległości – Muzeum Martyrologii Wielkopolan Fort VII w Poznaniu. Pliki do pobrania Regulamin (pdf, KB) 20:56 Zalacznik_nr_1_do_Regulaminu (pdf, KB) 20:56 Zalacznik_nr_2_do_Regulaminu (pdf, KB) 20:56 W wieku ośmiu lat moja matka Teresa została okradziona z dzieciństwa. Spała, ściskając ukochanego pluszowego lisa, gdy we wczesnych godzinach porannych 1 września 1939 r. przerażająca burza niemieckiego ataku powietrznego obwieściła wybuch II wojny światowej. Piętnaście dni później wojna pojawiła się na jej podwórku, gdy polscy żołnierze kopali okopy w jej rodzinnym ogrodzie. Niemcy zbliżający się do Warszawy ostrzeliwali artylerię w Młocinach, malowniczej wiosce, w której mieszkała jej rodzina, osiem mil na północny zachód od stolicy. Konie galopowały przez łąkę, gdy polski pułk kawalerii przyłączył się do obrony. Niemcy wpadli w zasadzkę i „zabili ich – tak po prostu” – wspomina moja matka, strzelając palcami. Pociski artyleryjskie zniszczyły dach domu, przebiły ścianę jej sypialni, zmiażdżyły werandę i wybuchły w ogrodzie. Teresa, jej starszy brat Thomas i ich rodzice godzinami siedzieli w piwnicy, dręczeni jękiem umierającego polskiego żołnierza błagającego o pomoc, której nie byli w stanie udzielić. Do końca dnia czterech polskich żołnierzy leżało martwych na ich podwórku. Niemieckie wojska rozkazały im wyjść z domu, „karabiny maszynowe przystawili do gardła” – wspomina moja matka. Żydowski sąsiad został zamordowany na ich oczach. Jego przerażoną żonę i dzieci odprowadzono; moja matka nigdy więcej ich nie widziała. Mój dziadek i inni mężczyźni zostali odesłani pod uzbrojoną strażą. Kobiety i dzieci otrzymały polecenie zakopania zwłok. Tom i moja babcia pochowali tego dnia 14 ciał, w tym pozbawionego głowy polskiego strzelca maszynowego. Dano im godzinę na zebranie swoich rzeczy i ewakuację do lasu. Kiedy zbierali to, co mogło zmieścić się w starym wózku dziecięcym, niemiecki żołnierz porwał pluszowego lisa mojej matki i umieścił go na kabinie swojej ciężarówki, przewrotne trofeum dla ujarzmienia innych ludzi. Z lewej: Teresa jako małe dziecko z matką Aliną Sumowską Romanowską w ich wiejskim domu w Choceniu, 1933 r. Z prawej: Ojciec Teresy, Bohdan Romanowski, wraz z bratem Teresy Thomasem, na początku lat 30. XX wieku. Zdjęcie dzięki uprzejmości Teresy R. Lakshmanan Skradzione dzieciństwo Następne pięć lat przyniosło niewyobrażalny horror. 75 lat od Dnia Zwycięstwa Europy (w 2020 przypadł 8 maja – przyp. red.), kiedy naziści ogłosili kapitulację, nie wystarczyło, aby zaleczyć blizny. Moja matka była tylko jednym z dziesiątek milionów dzieci, których życie zostało zbrutalizowane przez siły historii, całkowicie poza ich kontrolą. Miała szczęście. Jej imię, Teresa Romanowska, pojawia się bez przypisu „zmarły” na „Liście pamięci” obozu nazistowskiego, w którym była przetrzymywana. Jednak dziś jej najgłębsze wspomnienia, jej uporczywe, fantomowe lęki zakorzenione są w tych latach, w których się kształtowały. Nawet sześćdziesiąt lat w Stanach Zjednoczonych, za oceanem i po drugiej stronie wojny, nie było w stanie usunąć traumy utraconej niewinności. Moja matka pamięta swoje przedwojenne dzieciństwo jako sielankowe, beztroskie życie w wiejskim domu otoczonym ogrodami warzywnymi i drzewami owocowymi; ule i kury; krowy i konie; temperamentny kucyk o imieniu Kucka; i pies myśliwski. Jej rodzice pochodzili z wykształconej szlachty; jej ojciec, Bohdan Romanowski, był potomkiem Kazimierza Pułaskiego, polskiego szlachcica, który walczył w rewolucji amerykańskiej i uratował życie Jerzego Waszyngtona w 1777 r. Mój dziadek, inżynier wykształcony w Polsce, Niemczech i Cesarskiej Rosji, prowadził uprawę buraka cukrowego we wsi Choceń w środkowej Polsce, kiedy urodziła się moja matka. Jej kosmopolityczna matka, Alina Sumowska Romanowska, mówiła czterema językami i dorastała w dzisiejszej Ukrainie, w rodzinnym majątku, który spłonął w czasie rewolucji rosyjskiej w 1917 r., zmuszając jej rodzinę do ucieczki do Krakowa. Wielki kryzys doprowadził do zamknięcia cukrowni w 1933 r. Rodzina przeprowadziła się do Młocin, bukolicznej enklawy między Puszczą Kampinoską a Wisłą, i zbudowała dwupiętrową willę. Krążyli, aż Bohdan znalazł pracę w amerykańskiej firmie. W 1937 r. mógł kupić fabrykę cegieł. Kiedy naziści opanowali Młociny we wrześniu 1939 r., mój dziadek został schwytany i zmuszony do pracy jako tłumacz w kwaterze głównej armii niemieckiej 30 mil na wschód od Warszawy. Jako przeszkolony w Dreźnie inżynier mechanik byłby przydatny dla niemieckiej machiny wojennej, ale odmówił współpracy. Jego cegielnia została skonfiskowana. Bez środków do życia mój dziadek musiał sprzedać swoją ziemię i wynająć mieszkanie na warszawskich przedmieściach na Bielanach. Jedyne, co mógł znaleźć, to praca fizyczna jako mechanik tramwajowy. Ich racje żywnościowe były skąpe, ledwie wystarczające, aby uratować się przed głodem. Thomas, wówczas 14-letni, pochłaniał powieści Dickensa, by zapewnić sobie przyjemność z fantastycznych bankietów. Moja babcia Alina zastawiła biżuterię, aby kupić jedzenie. Na zdjęciu: Teresa Lakshmanan z wnukiem Devanem Tatlowem modli się przy grobie rodziców w Warszawie w 2014 r. Zdjęcie: Indira Lakshmanan Śmierć i bunt w Warszawie Nazistowska ideologia postrzegała nie tylko Żydów, ale także rzymskokatolickich Polaków, takich jak rodzina mojej matki, jako podludzi okupujących terytorium kluczowe dla Niemiec. W przemówieniu do generałów za zamkniętymi drzwiami krótko przed inwazją na Polskę cytowano Adolfa Hitlera, który nakazał „bezlitośnie i bez współczucia wysyłać na śmierć mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i języka. Tylko w ten sposób zyskamy Lebensraum [przestrzeń życiową], której potrzebujemy”. (…) Polscy przywódcy ruchu oporu planowali uwolnić miasto od nazistów, gdy Sowieci zbliżali się ze wschodu. Tom, wówczas 19-letni, potajemnie zarządzał dystrybucją podziemnego biuletynu prasowego. 1 sierpnia 1944 r. ostrzegł rodzinę, że o godzinie 17:00 wydany zostanie rozkaz do rozpoczęcie Powstania Warszawskiego. Tego dnia mój dziadek - Bohdan - nigdy nie dotarł do domu. Przez 63 dni naziści przeprowadzali nieustanny ostrzał miasta artylerią i bombami w dzień i w nocy. Dziesiątki tysięcy mieszkańców zamordowano na ulicach. We wrześniu nazistowska brygada przybyła pod dom mojej matki, rozkazała wszystkim wyjść na ulicę, a mieszania zaczęli obrzucać zapalnikami. Rodzina właśnie kończyła obiad, kiedy w panice wpadła moja matka, niosąc ze sobą brudne naczynia. Tom impulsywnie pobiegł do tyłu, aby spróbować usunąć bombę. Żołnierz wycelował w niego karabin, a Alina krzyknęła: „Tom! Zejdź, on cię zabije!”. Tom uciekł, ale dom spłonął. „Stałam na środku ulicy z misą brudnych naczyń i patrzyłam, jak nasz dom płonie” – wspomina moja matka. Fragment reportażu autorstwa Indira Lakshmanan. Całość dostępna na stronie:

moja rodzina w czasie 2 wojny swiatowej